logo leba logo księstwa łeby logo lot leba

 leba leba  leba  leba   leba
Wyrzutnia rakiet


O LOCHU PRZY RUINACH KOŚCIOŁA ŚW. MIKOŁAJA W ŁEBIE

     Dawno, dawno temu wielki sztorm zalał małą, rybacką osadę, nazywaną Łebą. Zasmuceni mieszkańcy postanowili przenieść swoje domostwa w inny rejon i nie powracać już ni-gdy więcej do miejsca zagłady. Wkrótce to, czego nie udało się w całości zniszczyć wodzie, pochłonęły wędrujące piaski.
     Po starej osadzie pozostały po dzień dzisiejszy ruiny dawnego kościoła pod wezwaniem świętego Mikołaja. Miejscowi ludzie opowiadali o lochu, który znajdował się w pobliżu ruin świątyni. Podobno prowadził on głęboko w głąb ziemi. Gdy wrzucano w niego kamień, długo słyszano odgłosy przypominające spadanie po schodach, a następnie stuknięcie podobne do uderzenia o metalową skrzynię. Niektórzy sądzili, że stały tam grobowe sarkofagi, inni, że schowano tam metalową skrzynię ze skarbami. Nikt nigdy jednak nie odważył się zejść do lochu. Krążyła bowiem wieść o różnych śmiałkach, którzy nigdy stamtąd nie wrócili. Jak powiadali ludzie, działo się tak za sprawą diabła, który strzegł lochu t potrafił przybierać różne postacie.
     Pewnego razu znalazł się chłopak, który mimo ostrze-żeń ludzi, postanowił zejść do tajemniczej groty. Wieść o jego „zamiarach rozeszła się po okolicy, Ludzie zbiegli się zewsząd, aby na własne oczy zobaczyć śmiałka.
Festiwal Pomuchla
     Wkrótce młodzieniec pojawił się na powierzchni ziemi, dzierżąc w dłoniach worek pełen pieniędzy i drogocennych przedmiotów. Wielkie zdumienie ogarnęło zebranych. Wszyscy chcieli wiedzieć, co spotkało chłopaka w tajemniczym lochu. Ten po krótkim wahaniu rozpoczął swoją opowieść:
     "Kiedy odważyłem się wejść do lochu, wokół mnie za-panowały ogromne ciemności. Wkrótce jednak ciemności za-mieniły się w wielką jasność, a wtedy ujrzałem kręte, kamienne schody prowadzące w głąb ziemi. Schodziłem po nich bardzo długo, aż w końcu znalazłem się w ogromnej sali, którą rozświecał blask złota, srebra i drogocennych kamieni. W kącie sali stał człowiek, który pomógł mi zabrać bogactwa, po czym pożegnałem go i wróciłem do was. Tak oto wygląda cała historia. Jeśli chcecie, to także możecie pójść po drogocenne skarby." Nikt jednak nie odważył się pójść w ślady chłopaka. Wszyscy wiedzieli, że to, co się wydarzyło, było dziełem diabła, który pomógł młodzieńcowi w wydobyciu skarbu. Niestety, taka była prawda. Młodzieniec nie opowie-dział całej historii w obawie o swoją duszę. Diabeł obiecał chłopakowi wielkie bogactwa, ale pod warunkiem, że nigdy nie da się on zwieść złemu, bo inaczej porwie go do piekła. Śmiałek przystał na taką propozycję i po wydobyciu skarbu stał się bardzo bogatym człowiekiem. Czuwał jednak bez przerwy, aby przypadkiem diabeł nie oszukał go i nie porwał do krainy ciemności.
     Minęło wiele lat chłopak stał się bogatym panem ale diabeł nie zapominał o nim. Wielokrotnie nachodził go i próbował chytrze oszukać licząc w skrytości, że bogacz nabierze na jego sztuczki. Młodzieniec był jednak przezorny i zawsze potrafił przewidzieć plany złego.
     Chłopak nie był człowiekiem złym ani samolubnym, pomimo iż posiadał niezmierzone bogactwa. Wszystkim niósł zawsze pomoc, dla każdego miał czas, a dzięki życzliwości okazywanej swoim sąsiadom był lubiany przez mieszkańców Łeby. Każdy inny na jego miejscu byłby szczęśliwym człowiekiem. Jednak on chodził wiecznie zasmucony. Bał się bowiem, że zły uśpi kiedyś jego czujność i porwie go do piekła. Pewnego razu chłopak postanowił na dobre rozprawić się z dręczącym go diabłem. Obmyślił plan działania i czekał, kiedy ten przyjdzie, aby kolejny raz go oszukać. Długo nie musiał czekać. Niczego nie przewidujący diabeł po raz kolejny zapragnął oszukać bogacza.
     Wieczorem pewnego dnia, gdy mężczyzna odpoczywał po trudach codziennej pracy, usłyszał stukanie do drzwi. Jego oczom ukazał się nędznie odziany wieśniak. Ze łzami w oczach, biedny człowiek prosił o pomoc w zawiezieniu ciężko chorej żony do lekarza. Dobroduszny śmiałek domyślił się, że pod postacią biednego chłopa skrył się diabeł. Postanowił więc wprowadzić w życie swój plan i na dobre rozwiązać dręczący go problem. Zaprzągł konie do wozu i wraz z wieśniakiem ruszyli do chłopskiej zagrody.
Festiwal Pomuchla
     Kiedy przejeżdżali w pobliżu kościoła, nagle niespodziewanie pękła jedna z osiek wozu. Bogacz poprosił wieśniaka o to, aby chwilę zaczekał, a sam udał się po pomoc na plebanię. Po chwili powrócił niosąc w dłoniach jakieś przedmioty. Tajemniczy nieznajomy tymczasem nie zwracał na niego uwagi, odwracając jednocześnie w nienaturalny sposób głowę, jak gdyby nie chciał patrzeć w stronę świątyni. To jeszcze bardziej upewniło bogacza, że ma do czynienia ze swoim prześladowcą. Szybkim ruchem wyciągnął z kieszeni kropidło, po czym zanurzając je w święconej wodzie, którą przyniósł z kościoła, natychmiast począł kropić nim tajemniczego wieśniaka. Straszliwy krzyk wyrwał się z gardła nieznajomego, Diabeł - bo to on był przebrany za wieśniaka -w wielkim pędzie rzucił się do ucieczki. Bogacz gonił go aż do granic miasta, co jakiś czas polewając złego poświęconą wodą. Diabeł uciekał ile sił w nogach. Pognał tam, gdzie pieprz rośnie i podobno biegnie aż po dzień dzisiejszy. Tymczasem młodzieniec zadowolony, że udało mu się przechytrzyć swego prześladowcę, powrócił do domu. Od tego czasu już nigdy nie był dręczony przez diabła. Wiódł szczęśliwe życie, a wkrótce został burmistrzem Łeby.
     Odczekawszy czas jakiś, bogacz poprowadził do tajemniczej jaskini wszystkich mieszkańców Łeby. Zeszli oni na dno groty i wówczas przekonali się, że historia opowiedziana przed laty przez chłopaka nie była wytworem jego wybujałej fantazji. Na samym dnie pieczary znajdowała się potężna sala, w której od złota, srebra i drogocennych kamieni panował taki blask, że wszyscy zostali niemal oślepieni. Wspólnymi siłami mieszkańcy Łeby wynieśli cały skarb na powierzchnię ziemi, a tajemniczą jaskinię wkrótce potem zasypali. Dzisiaj już nikt nie wie, gdzie owa jama mogła się kiedyś znajdować. Podobno w pobliżu ruin kościoła świętego Mikołaja jest więcej takich grot. Każdy odważny i żądny bogactwa może spróbować odkryć ich tajemnicę. Niech ma jednak na uwadze strażnika bogactw, diabła, który pilnuje skarbu i czeka na kolejne dusze śmiałków.

Tekst zaczerpnięty z „ BAŚNIE ZNAD ŁEBY” Autor: Andrzej Barański, Michał Kubiak, Daniel Żegunia Wydawca: Wydawnictwo "REGION" Gdynia 1999 rok.

Copyright © 2003 leba.biz
Strona korzysta w niektórych częściach z plików cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce lub zrezygnować z przeglądania strony.
Regulamin, cookies i polityka prywatności …